
Wyciągnąłem z piwniczki piwo, które prawie dokładnie rok temu przelewałem w butelki (2016-06-10). Ekstremalnie kawowy stout. Kawa była tam sypana zarówno do kotła, jak i na cichą fermentację. Bazą było coś, co można nazwać dry stoutem, może nieco mocniejszym, bo 15,7 BLG. Pamiętam, że bardzo mi to piwo smakowało, że było mocno kawowe, zarówno w zapachu, jak i w smaku. Zatem sprawdzę, jak smakuje po roku.
Oczywiście nie ma możliwości, żebym dokładnie pamiętał, jak to piwo smakowało kiedyś, ale trochę posiłkując się opisem z pierwszej degustacji, trochę pamięcią spróbuję porównać piwo dzisiejsze, z tym sprzed roku. Ale bardziej będzie to opis dzisiejszej degustacji. Z opisu wynikało, że przy pierwszej degustacji miałem bardzo ładną pianę. Tym razem piana była bardzo uboga i szybko zniknęła. Kolor oczywiście dalej bardzo ciemny, bo w tym aspekcie trudno oczekiwać zmian. Kawowy aromat wciąż bardzo wyraźny. Mam jednak wrażenie, że teraz jest bardziej ułożony. Taki bardziej wkomponowany, mniej kanciasty. Skojarzyło mi się z kawowymi cukierkami Kopiko. Bardzo przyjemny. W smaku to jest bardzo przyzwoity stout. Ja bym go podciągnął pod FES (Foreign Extra Stout), bo jest bogatszy, daje więcej wrażeń. A co z kawą? Jest. Daje cierpkość i zdecydowanie kawowy posmak.
Piwo wciąż udane. Może nawet lepsze niż rok temu. Wygląda na to, że leżakowanie służy kawie. Mam jeszcze jedną butelkę. Otworzę ją za kolejny rok, lub 2.